SZUKAJ

Translate

31 maja 2012

Przepis na życie

Ostatnio coraz częściej uważam, że świat zwariował... wszelkie obowiązujące do niegdyś dogmaty, prawdy, i zasady przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Lecz czasem człowiek zatraca się, i sam wciąga w tą złowrogą machinę teraźniejszości...którą napędzają pieniądze, chciwość, zawiść, nienawiść... i tak można bez końca. Zamykamy się na innych, i samolubnie żyjemy w utopijnym świecie.Weźmy sobie do serca te słowa i zacznijmy w końcu wierzyć, że dziś jest darem... a jutro- tajemnicą...

Człowiek wydaje pieniądze, których nie ma, na rzeczy, których nie potrzebuje, by imponować ludziom, których nie lubi.

 



Dzisiaj.....
mamy wyższe budynki i szersze drogi, ale niższą wytrzymałość i węższe horyzonty...
Więcej wydajemy, lecz mniej się cieszymy...
Mamy większe domy, ale mniejsze rodziny...
Mamy więcej udogodnień, ale mamy mniej czasu...
Więcej wiemy, ale mniej rozumiemy...
Mamy więcej lekarstw, ale mniej zdrowia...
Powiększyliśmy to co posiadamy, ale pomniejszyliśmy nasze wartości...
Mówimy dużo, kochamy mało, nienawidzimy zbyt często...
Pojechaliśmy na Księżyc i z powrotem, ale trudno nam iść na drugą stronę ulicy i poznać naszych sąsiadów...
Zdobywamy kosmos, ale trudno nam dotrzeć do naszego własnego wnętrza...
Mamy wyższe zarobki, ale mniejsze wartości moralne...
Żyjemy w czasach większych swobód, ale mniejszych przyjemności...
Żyjemy w czasach pięknych domów, ale ... więcej domów jest rozbitych...

Dlatego...
Nie trzymaj niczego na wyjątkową okazję, ponieważ każdy dzień jest tą wyjątkową okazją. Szukaj wiedzy, czytaj więcej, usiądź przed domem i podziwiaj widoki, nie myśląc o swoich potrzebach. Spędzaj więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi, jedz ulubione potrawy, odwiedzaj miejsca, które kochasz. Usuń ze swojego słownika takie wyrażenia jak: "któregoś dnia" lub "kiedyś". Jeżeli jesteś zbyt zajęta, aby podzielić się tymi słowami z kimś kogo kochasz i mówisz teraz sobie „powiem to kiedy indziej”; to pomyśl tylko, że to „kiedy indziej" może już nigdy nie nadejść....

Dlatego...
Ciesz się i raduj życiem bo ono jest jedno! Nie roń łez niepotrzebnie ...na przestrzeni życia jeszcze sporo ich wylejesz.

Zrób codziennie coś pożytecznego, dla siebie, bliskich a sprawi Ci to przyjemność i zadowolnie z siebie.

Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe bądź na dobrej stopie ze wszystkimi.

Porównując się z innymi możesz stać się próżna i zgorzkniała, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie. Niech Twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem radości.

Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje, czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są Twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.

Im więcej trudu i cierpienia na Twojej życiowej drodze, tym silniejsza i wartościowsza jesteś, wówczas poradzisz sobie z każym wyzwaniem losu.


30 maja 2012


W jednym z numerów Pani 2010 roku ogłoszono konkurs na krótką ‘opowieść o miłości do drugiego człowieka’. Napisałam krótki tekst, ale doszłam do wniosku, że może zostać odebrany za zbyt banalny i prymitywny. Stylistycznie może odbiega od pewnych norm i wzorców, ale sens i głębia jest najprawdziwsza….  

Do 24 sierpnia 2008 roku nie sądziłam, że można tak kochać. Kochać bezgranicznie. Malutka, drobniutka i niewinna- MATYLDA. Moja o 20 lat młodsza kuzynka, a zarazem jedyna chrześniaczka. Jej przyjście na świat zmieniło moje wnętrze. Moja myślenie,- mój sposób bycia. Pokochałam ją jak moją własną Matyldę. Kocham…
Dziś ma 2 lata- zaczęła mówić, że mnie kocha, że jest Bozia… Modli się. Rozczula mnie jak nikt inny na tym świecie. Dzięki tej cudownej istotce przestałam się bać miłości. Moje serce jest większe, a dusza piękniejsza.
W tle fascynacji Matyldą i miłości do niej, niestety rozgrywa się … dramat. Matyldy i jej brata Maciusia - kochany tatuś, mój najukochańszy wujek, mąż niesamowicie mądrej kobiety… Czerniak. Walczymy wszyscy resztkami sił. Dlatego miłość z podwojoną mocą nabrała magicznego znaczenia. Strach przed jutrem, a zarazem radość z każdego dnia. Wszyscy zrozumieliśmy, że życie to dar.
Jestem pełna nadziei, że gdzieś w niedalekiej przyszłości będę mogła dać życie tej małej istotce, która uszczęśliwi innych tak jak Matylda ukształtowała i rozanieliła mnie.



Dziś mogę tylko dodać, że wujek ‘jest czysty’. A radość życiem i obecność innych kochanych osób towarzyszy nam przez całe dnie.

27 maja 2012

Śniadanie u Tiffany'ego i inne opowiadania- Truman Capote

Powieść stara jak świat 1958r. Stwierdziłam, że to klasyk i należy bliżej poznać Holly. Autorowi  udało się przedstawić barwne życie Nowego Yorku, Amerykę lat 40-tych z jej problemami i kolorytem oraz stworzyć całą galerię wspaniałych postaci, z których Holly Golightly na długo zostaje w pamięci każdego czytelnika. Szczerze powiem, że to nie moje klimaty, miałam wrażenie, że to flaki z olejem. Ale rzecz gustu. Nie moje stylistyka,

" Można? Chcę tylko chwilę odpocząć. Nie mówmy już nic- śpij. Udawałem że śpię, oddychając ciężko i miarowo. Dzwony pobliskiego kościoła wybiły półgodzinę, potem godzinę. O szóstej położyła rękę na moim ramieniu- delikatny, uważny dotyk, aby mnie nie obudzić. - Biedny Fred- szepnęła; sądziłem, że zwraca się do mnie, ale tak nie było- Gdzie jesteś? Bo tutaj zimno.. -Wiatr niesie śnieg. Przyłożyła policzek mojego ramienia; poczułem ciepły wilgotny ciężar.
-Dlaczego płaczesz?
Odskoczyła i usiadła.
Na miłość boską! - prychnęła, ruszając do okna i schodków przeciwpożarowych. Jak ja nienawidzę wścibstwa". (...)
"Wreszcie odkryłam, co mi najbardziej pomaga: muszę wsiąść do taksówki i pojechać do Tiffany'ego. Tam od razu się uspokajam, to takie ciche i dostojne miejsce. U Tiffany'ego nic ci nie grozi, nie ze strony tych uprzejmych sprzedawców w eleganckich garniturach i cudownego zapachu srebra i portfeli z wężowej skóry. Jeśli uda mi się znaleźć miejsce gdzie będę się czuła jak u Tiffany'ego, kupię meble i nadam kotu imię"
Milczenie owiec- Thomas Harris

Książa wiekowo stara jak ja- napisana w 1988r. Film oglądałam kilka dobrych razy, i jest rzeczywiście całkowicie, idealnie niezaprzeczalnie oparty na książce. Czytając ją, rysują się w powietrzu wszystkie sceny z najdrobniejszymi szczegółami, książka jest naprawdę opisana bardzo szczegółowo. Jeśli ktoś jest miłośnikiem thrillerów psychologicznych ta książka nie może się nie znaleźć na półce.

"- Gąsienica przeobraża się w poczwarkę otoczona kokonem. A potem, wychodząc ze swojej sekretnej przebieralni, objawa się jako przepiękny imago. czy wiesz, co to jest imago, Clarise?
- Dosrosły, skrzydlaty owad.
- Ale co jeszcze?
Pokręcila glowa.
- To termin wzięty z martwej psychoanalitycznej religii. Imago oznacza wyobrażenie ojca, utrwalone w podświadomości we wczesnym dzieciństwie i związane jest z afektem infantylnym. Słowem tym określono woskowe popiersia, które starożytni Rzymianie nieśli podczas pogrzebów swoich przodków... Nawet osobnik tak flegmatyczny jak Crawford powinien dostrzec, jak ważna jest tu sprawa kokonu.
 - ten trop nam nic nie dawał, oprócz tego że porównaliśmu listy subskrybentów czasopism entomologicznych z rejestrem znanych przestępców seksualnych.
-Po pierwsze, nie mówmy Buffalo Bill. To mylące nazwisko i nie ma nic wspólnego, z osobą której poszukujecie. Dla wygody nazwijmy go Billy.(...)
- kokon jest ważny ze względu na odbywające się w jego wnętrzu przemiany=ę. poczwarka przeobraża się w motyla labo ćmę. Billy uważa, że pragnie się zmienić. On robi sobie dziewczęcy strój, robi go z prawdziwych dziewcząt. Dlatego ofiary są duże; musi mieć rzeczy, które by na niego pasowały. liczba ofiar sugeruje, że traktuje swoją przemianę jako kolejne zrzucanie skóry. ..."
Całun z Oviedo- L.Foglia, D. Richards

Spisek na miarę Kodu Leonarda Da Vinci i innych pozycji Brown'a. Miłośnicy książek Browna, zapewne nie będą zawiedzeni czytając Całun... Bardzo ciekawa i wciągająca. O dziewczynie noszącej sklonowanego Chrystusa...

"Pozwól, że spróbuję wyjaśnić to inaczej. Jezus powiedział nam, że zostanie z nami na zawsze. Do końca świata. Czytamy o tym w Bibli i sadzimy, że to znaczy, że jego duch będzie nad nami czyywał, tak? Więc czuwa. Ale kiedy mówił, że będzie z nami na zawsze, miał na mysli obecność dosłowną, nie duchową. Po pierwsze, zostawia nam swój wizerunek na kawłku płótna, na całunie turyńskim. Nikt go nie widzi przez 1800 lat. Aż w końcu jakiś człowiek wymyśla fotografię, robi mu zdjęcie, a negatyw ujawnia twarz i resztę ciała Jezusa, które widniały prze cały ten czas. Przez tysiąc osiemset lat!
Pozostawił nam także swoją krew. Na całunie, tak, i na sudarium. Krew z ranu boku i na głowie, krew z dłoni i stóp. A teraz odkryto, że w tej krwi tak jak w każdej innej komórce ciała, jest DNA, które zawiera w sobie całą wiedzę o tamtej osobie...."

25 maja 2012


Jan Paweł II napisał…                       ”Praca jest dobrem człowieka- 
dobrem jego człowieczeństwa- 
przez pracę bowiem człowiek nie tylko przekształca przyrodę, 
dostosowując ją do swoich potrzeb, 
ale także urzeczywistnia siebie jako człowieka,
 a także poniekąd bardziej „staje się człowiekiem”.

Staram się na wszystko patrzeć w innym wymiarze. Wyciągać z każdego terytorium danej czynności nietypowy sens. Dlatego też, pokaże Wam co uszczęśliwia mnie każdego dnia w mojej pracy (daleko odbiega od tematyki na blogu
Gospodarstwo Nasienno-Rolne … Bez zbędnych frazesów...  zajmuję się wszystkim... gospodarstwo otoczone jest parkiem, więc śpiew ptaków mam na co dzień, krowy, konie, dziki, koty, owieczki, przybłąkane psy (m.in 10letnia biszkoptowa labradorka)… i te mniej milej widziane- myszy i szczury. (z czasem będę wrzucać kolejne zdjęcia.) Jeśli mielibyście, jakieś pytania dotyczące hodowli bydła proszę śmiało pisać.

Co mnie uszczęśliwia....


 Filiżanka kawy Macchiato obowiązkowo:)

 
Widok cielaka który od razu po urodzeniu wstaje... 

 I obcowanie ze zwierzętami...

Moja ulubiona, wiecznie smutna klacz....





23 maja 2012

12 rozmów o miłości- Joanna Racewicz


Mimo wielu, nieustających kontrowersji związanych z katastrofą w Smoleńsku, postawiłam sięgnąć po ta pozycję. Wymiar tej tragedii jest niewyobrażalny. Bez wątpienia każdy z nas pamięta 10 kwietnia i towarzyszące temu zdarzeniu odczucia. Nie zapomnę zażenowania jakiego doznałam gdy na drugi dzień musiałam kupić prezent w galerii. Jedno wielkie zakłopotanie… jedna wielka cisza, mimo godziny popołudniowej gdzie zazwyczaj przeciskamy się przez tłumy, ja byłam jedną z nielicznych kupujących. Natychmiast wycofałam się, bo poczułam, że robię coś niewłaściwego, że nie wypada… i tak trwaliśmy w tej żałobie ponad tydzień, te piosenki w radiu… dlaczego świat kiczu medialnego dopiero sięga po inteligent emocjonalnie pozycje w takich sytuacjach? Odkopuje się wartościowe piosenki, filmy które zasypane są stosem jarmarcznych utworów. A kolejny wymiar… wszechobecna życzliwość. Czy trzeba nam, śmierci żebyśmy pokazali nasze dobro innym? Czytając rozmowy kobiet które straciły najbliższych, wracamy do tych samych emocji i przyglądamy się katastrofie przez pryzmat indywidualnych osób. 

Fragment
Rozmowa z Barbara Kazana
"zdążyliście się pożegnać rano w sobotę?
Nie.. Nie mogę sobie przypomnieć, jak Mariusz był ubrany tego poranka, nic nie pamiętam... Wstałam tylko na chwile, i zaraz sie polożyłam. Gdybym wtedy wiedziała... Mieliśmy pożegnać się dopiero w Moskwie... Możesz mi nie uwierzyć, ale jestem pewna, jak niczego na świecie, że ręka Mariusza, gdy jej dotykałam- była ciepła... Tak jakby zachował resztki ciepła na ten ostatni dotyk...
Może to było twoje ciepło, ciepło "odbite"?
A ja czułam, że to było Jego pożegnanie ze mną... Tak bardzo zawsze kochałam ciepło Jego dłoni, było w nich tyle pozytywnej energii, tyle siły. Wciąż o tym myślę i wciąż słyszę gdzieś w mojej głowie słowa piosenki, którą wybrałam dla Mariusza na 25 rocznicę naszego ślubu:
Żyj z całych sił, życie tli się płomieniem, co
Wątły i łatwo zgasić go.
Więc proszę Cię, blisko bądź, kochaj mnie,
Trwaj przy mnie, by wokół wzburzone morze,
Tylko Twoja dłoń, stały ląd. "

OCALONY- Reverien Rurangwa

Jedna z książek którą wręcz należy mieć na półce, z szacunku do ludzi których bestialsko zamordowano przez chore dogmaty. Istnieje multum pozycji na temat zbrodni w Rwandzie. Ja na studiach dostałam od wykładowcy Ocalonego. Byłam w ogromnym szoku po przeczytaniu tej książki, przede wszystkim z tego powodu, że ta rzeź  plemiona Hutu na Tusi miała miejsce tak niedawno (1994) Za mojego życia.., co więcej nie słyszałam o niej na lekcjach historii czy w mediach wspominających o ludobójstwie miliona ludzi.... . Nie mogę pojąć tej zbrodni. Czy my  żyjemy w cywilizowanym świecie, gdzie wieści rozchodzą się z prędkością światła? Czy to tylko moje wizje? Dlaczego przez tak wiele miesięcy, cały świat przyglądał się masowej masakrze? 
" Nie zapomnę nigdy czarnych źrenic które widziałem w chwili, gdy ostrze maczety spadało na moją głowę. Spojrzenie tych źrenic wyryło się we mnie na zawsze. Nie potrafię znaleźć właściwych słów, aby jako osoba dorosła dokładnie opisać to, co wyczytały w nich oczy dziecka. Była to jakaś dziwna mieszanina zimnej determinacji i palącej nienawiści, szaleństwa i rozsądku, zaciekłości i otępienia. W tej jednej chwili odkryłem, że diabeł naprawdę istnieje i że właśnie spojrzałem mu prosto w oczy."


22 maja 2012


KRAINA ZWANA TUTAJ- Cecelia Ahern 

Krótko po przeczytaniu PS Kocham Cię sięgnęłam po drugą książkę Ahern. Całkowicie odmienną- na granicy rzeczywistością z wyimaginowaną wyobraźnią. Generalnie staram się unikać tego typu książek, ale instynkt mi podpowiedział, że będzie to dobry wybór. I tak tez się stało, to prawdziwa porcja czarodziejskiego pyłu.
Czy zastawialiście się kiedyś co się dzieje ze skarpetką której brakuje do pary, długopisem który dostaliście od przedstawiciela Hotelu Włoskiego, czy też z maseczką na trądzik, już nie wspominając o zagubionych szarych obywatelach…? A gdyby tak egzystował świat który ukrywa te wszystkie zguby?

" Byłam całkowicie rozbudzona. Dotknęłam nadgarstka, z myślą o tym, aby sprawdzić godzinę, i znów przypomniałam sobie, że zgubiłam zegarek. Serce zaczęło gwałtowniej bić, jak zwykle kiedy ginęła jakaś moja własność. Natychmiast stawałam się nerwowa i czułam fizyczna potrzebę poszukiwania tego przedmiotu. To było niczym uzależnienie, głód narkotyczny, Część mojego umysłu była opętana pragnieniem poszukiwania. Nie mogła spocząć, dopóki nie odnalazła zagubionej rzeczy. (...) wszystkie te przedmioty wiedziały różne rzeczy, były świadome, do czego służą. Były doświadczone, znały życie i teraz czekały w koszach, na półkach lub wieszakach, gotowe uczyć nowych właścicieli. Tak jak większość mieszkańców tego świata, przedmioty te posmakowały życia i widziały, jak się im wymyka, I tak jak znaczna liczba żyjących tu ludzi chciały poczuć je na nowo. "