SZUKAJ

Translate

30 maja 2012


W jednym z numerów Pani 2010 roku ogłoszono konkurs na krótką ‘opowieść o miłości do drugiego człowieka’. Napisałam krótki tekst, ale doszłam do wniosku, że może zostać odebrany za zbyt banalny i prymitywny. Stylistycznie może odbiega od pewnych norm i wzorców, ale sens i głębia jest najprawdziwsza….  

Do 24 sierpnia 2008 roku nie sądziłam, że można tak kochać. Kochać bezgranicznie. Malutka, drobniutka i niewinna- MATYLDA. Moja o 20 lat młodsza kuzynka, a zarazem jedyna chrześniaczka. Jej przyjście na świat zmieniło moje wnętrze. Moja myślenie,- mój sposób bycia. Pokochałam ją jak moją własną Matyldę. Kocham…
Dziś ma 2 lata- zaczęła mówić, że mnie kocha, że jest Bozia… Modli się. Rozczula mnie jak nikt inny na tym świecie. Dzięki tej cudownej istotce przestałam się bać miłości. Moje serce jest większe, a dusza piękniejsza.
W tle fascynacji Matyldą i miłości do niej, niestety rozgrywa się … dramat. Matyldy i jej brata Maciusia - kochany tatuś, mój najukochańszy wujek, mąż niesamowicie mądrej kobiety… Czerniak. Walczymy wszyscy resztkami sił. Dlatego miłość z podwojoną mocą nabrała magicznego znaczenia. Strach przed jutrem, a zarazem radość z każdego dnia. Wszyscy zrozumieliśmy, że życie to dar.
Jestem pełna nadziei, że gdzieś w niedalekiej przyszłości będę mogła dać życie tej małej istotce, która uszczęśliwi innych tak jak Matylda ukształtowała i rozanieliła mnie.



Dziś mogę tylko dodać, że wujek ‘jest czysty’. A radość życiem i obecność innych kochanych osób towarzyszy nam przez całe dnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz