WRZESIEŃ 2010 Nr 09 (240) PANI
Wracam do
tego wydania ze względu na jeden z najtrudniejszych wywiadów Małgorzaty
Domagalik który został przeprowadzony z 33 letnią Joanną Racewicz.Rozmowa
głęboko poruszająca serca i wzruszająca, o niezwykle mądrej życiowo kobiecie,
której niespodziewanie zawalił się cały świat ...
"Wiedziałam,
że choćby walił się świat, mam za sobą mur. Skałę, która jest zawsze i która
będzie zawsze".
D: Uważa
się, że kiedy kobieta ma 33 lata, wtedy po raz pierwszy na poważnie zadaje
sobie pytanie, czego chce od życia, co jest dla niej najważniejsze i kim jest.
J.R: Czyli-
według definicji- powinnam zadać sonie takie pytanie już jakiś czas temu...
Tyle tylko, że moje 33 lata nie były żadnym Rubikonem.Nie spłynęła na mnie
żadna olśniewająca myśl w rodzaju: " Oto wkraczasz w wiek Chrystusowy,
pora na rachunek z życia". Może dlatego, że dość wcześnie zrozumiałam kim
jestem i dokąd chce iść. Brzmi jakbym była pełna pychy, ale właśnie tak było.
Miałam nie więcej niż 8-9 lat i juz wiedziałam , że dziennikarstwo, że Warszawa
i że syn.
D: Silna,
niezależna, twrada?
J.R:
Konsekwentna i zdecydowana. Z odpornością na ciosy i wrażliwością motyla. Ale
nie pytaj, proszę czy się udało. (...)
D: Ty tez
bardzo chciałaś mieć dzieci?
J.R:
Obydwoje chcieliśmy, ale to przez długi czas się nie udawało. Byliśmy gotowi. I
na chłopca i na dziewczynkę. Ale kiedy pierwszy raz lekarz powiedział
:"będziecie mieli synka" Paweł powiedział: "Boże jak dobrze,
ominie nas etap różowy".
D: Wszystko
będzie na niebiesko
J.R: Cieszył
się jak dziecko. Czekał na Igorka, rozmawiał z nim i wierzy, że maluch słyszy
każde jego słowo. Kupował dziesiątki maleńkich spodenek, czapeczek. Biegał po
lody i czekoladki dla mnie w środku nocy. Powtarzał "będzie
dobrze-zobaczysz". Była w nim nieprawdopodobna siła i wiara w naszą dobrą
gwiazdę. Wiedziałam, że choćby walił się świat, mam za sobą mur. Skałę, która
jest zawsze i zawsze będzie. Niezależnie od tego jaką pogodę tego dnia mamy
między sobą...
D:
Metafizycznie sprawę ujmując, On nadal jest...
J.R: Masz
rację. Wiem, że on jest. Nie umarł cały. Non omnis moriar. I wciąż proszę, żeby
został.(...)
D: Nie
lubimy lepszych od siebie, nie potrafimy tez mówic o smierci, jak zachować się
w takiej sytuacji. Każde słowo jest nieadekwatne. Milczymy więc.
J.R: To i
tak lesze niż ciągłe pytania: " Jak się czujesz, co słychać?" I co
właściwie mam odpowiedzieć? Oprccz tego, że Paweł wciąż nie wraca- wszystko
jest w porządku. Igor jest zdrowy, ja też. Poza tym, ze nasz skarb wciąż woła
:"tata, tata!"- reszta jest bez zarzutu. Jeśli nie liczyć tego, że
grunt usunął mi się spod stóp, że wiszę w próżni i mam ochotę gryźć ściany-
reszta jest OK.(...)
J.R: ...Paweł
miał charyzmę, coś co kazało słuchać, gdy mówił nie tylko dlatego, że był
dowódcą. Miał wokół siebie ludzi, którzy poszliby w ogień. Dosłownie i w
przenośni. Był liderem , który swojego autorytetu nie budował na strachu ,ale
uczciwości wobec siebie i innych. na sprawiedliwości i szacunku do drugiego
człowieka. Prawda, że to strasznie staroświeckie? A do tego wszystkiego te
potężne ramiona, które były tylko dla mnie, Pamiętam to ciepło, kiedy się w nie
wtulałam. Zawsze jak oglądaliśmy filmy. To było moje poczucie
bezpieczeństwa.
D: Dostałaś
od zycia , co innym mnoże się nigdy nie przytrafić.
J.R: Tylko
dlaczegona tak krótko?
D: Nie wiem
J.R:
Pamiętasz kto napisał słowa piosenki modlitwy Edyty Geppert? "Czemu mi
dałeś wiarę w cud, a potem odebrałeś wszystko (...) Ja się nie skarżę na sw oj
los, potulna jestem jak baranek i tylko mam nadzieję, że... że chyba wiesz, co
robisz, Panie"? (...)
D:Nie ma
ciszy nad trumną
D: Co ona na
to?
J.R:
Przeprosiła i odeszła. Inni próbują się kłócić, że cmentarz to własność
narodowa,a oni jada tu z daleka i muszą mieć pamiątkę. (...)
J.R: Pytałam
wciąż, gdzie był Bóg wtedy 10 kwietnia. I słyszałam w odpowiedzi: "Bóg
tego nie chciał". No to kto, jeśli nie Bóg? I co to za dobry i miłujący
Ojciec, który odbiera dzieciom ojców, żonom mężów? Co to za świat, ze dzieci
chorują na raka i umierają, i co to za Bóg? Codziennie, rano i wieczorem,
proszę Pawła" Daj mi te siłę, Kochanie". Zastanawiam się, cz teraz
powinnam się modlić, zachowując drogę służbową: przez Pawła, Jezusa do Boga czy
na odwrót. Ale rozmawiałam z nim i proszę go o siłę, żeby mi ją dał i pozwolił
udźwignąć to wszystko. Bo tak naprawdę, jak o tym pomyślisz na chłodno, to
widok dziecka, które rano biegnie do kuchni i szuka taty, bo tata zawsze rano
robił wtedy mamie kawę, jest nie do udźwignięcia. I krzyczy po drodze "
Tata, tata!", tłukąc bosymi piętami po podłodze...
D: Masz
jeszcze wiele spraw do przerobienia
J.R:Samotność
jest najokrutniejszym sprawdzianem, wiesz? Może złamać na zawsze albo dać siłę
do przenoszenia gór. Stajesz sam przed sobą zupełnie nago. Bez tego wszystkiego
w co "ubierają" cię ludzie, okoliczności, zwyczaj, bez tego, co
wypada, a co nie. W zupełnej szczerości i bez udawania lepszego,
niż się jest w rzeczywistości. Jest taka książka, bardzo ważna dla nas
obojga - "Droga" Cormaca McCarthy'ego. Nasza ostatnia wspólna
lektura. Historia ojca, który przeprowadza syna przez świat zdruzgotany
niewyobrażalną katastrofą. Bez nadziei na przetrwanie, bez zapasów żywności.
I ja mam takie poczucie, że to Igor mnie przeprowadza przez naszą
nieludzką ziemię po katastrofie pod Smoleńskiem, a nie ja jego. Że to ten
maluch układa naszą codzienność, chcąc, żeby dzień miał taki rytm jak zawsze.
Jak wtedy, gdy był tata. I żeby ta nasza stałość następujących po sobie
czynności była czymś w rodzaju rusztowania dla poczucia bezpieczeństwa.
Jeszcze kruchego, niestety.
D:Joasiu,
chociaż nie poznałam twojego męża, trafiłam na taki fragment
w "Burzy" Szekspira, który chciałabym mu dedykować:
"Tchórz, zanim umrze, kona wiele razy. Walecznych jedna tylko śmierć
spotyka. Nad wszystkie dziwy, o których słyszałem, najprzedziwniejszym
jest ów lęk człowieka. Choć wie, że śmierć, ów kres nieunikniony, przyjdzie,
gdy zechce". I tak Joasiu, proszę, na to patrz.
J.R:To
naprawdę o Pawle. Dziękuję ci za te słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz