SZUKAJ

Translate

22 maja 2012

5 (1987) MAJ 2012 ZWIERCIADŁO 


Majowe wydanie zwierciadła, które świętuje 55lecie wydawnictwa , - muszę szczerze przyznać -rozdrażnił mnie dobitnie. Wywiad z Sławomirem Mrożkiem... hmm w ogóle- to nie był wywiad tylko monolog redaktora. Choć wielkie uznanie za starania Remigiusza Grzela, no właśnie starania- tak to trzeba nazwać.  

 „Ja panu nie powiem”
Rozmawia: Remigiusz Grzela
Przeczytajcie( pytania wybiórcze):
R.G: Czuje się pan młodym autorem?
Nie, nie czuje się młody. Czuje się coraz starszy.
R.G:Umie pan to wytłumaczyć?
Nie. Nie umiem tego wytłumaczyć, bo tyle jest myśli rozmaitych, nie umiem zatrzymać się na tym temacie.
R.G:Sam stałem kiedyś w 20-godzinnej kolejce po autograf i zastanawiałem się, czy łatwo jest być Sławomirem Mrozkiem.?
Wie pan, też się na tym zastanawiam, bo jestem Sławomirem Mrożkiem od 82 lat, więc w końcu muszę się nad tym zastanowić.
R.G: A co jest najtrudniejsze w byciu Mrożkiem?
Powtarzam to samo
R.G: Czym jest dla pana starość?
Ja panu nie powiem. Jak pan dożyje, to się pan przekona i pan zobaczy.(…)
R.G:Jakie są pana ulubione miejsca?
Nie powiem panu.
R.G:Jest w panu afirmacja życia?
Co to znaczy afirmacja życia? Nie zamierzam popełnić samobójstwa i to wystarcz.
R.G:Czy literatura to też teren wzruszeń?
Nie powiem panu, nie obchodzi mnie to.
R.G:Co pan ostatnio czytał?
Też panu nie powiem.
R.G:Nie lubi pan rozmów?
Nie lubię
R.G:A z czego to wynika?
Z postaci. Zauważyłem, że się pan gubi w rozmowie ze mną.
R.G:No, stresująca jest ta rozmowa dla mnie.
Pan się może nie orientuje, ale ja nie lubię rozmów. Na ogół.
R.G:Brakuje panu pisania?
A, tak. Bardzo mi brakuje, bo od 20. Roku zycia byłem przyzwyczajony do pisania.
R.G:Próbuje pan to przemóc w sobie?
Nie, nie próbuję, bo jestem za stary.
R.G:Jak wygląda pana biurko?
Nie powiem panu. Dlaczego mam panu opowiadać o moim biurku?
R.G:A o czym by chciał pan rozmawiać?
Zależy, o czym chciałbym rozmawiać. Może pan zada jakieś pytanie? (…)
R.G:A pan nadal wierzy w prozę?
Nie. Nie. Nie. Nie wierzę w prozę, ani… Proszę mnie nie pytać. Powiedziałem, że kończę, i prawdopodobnie będę kończył z panem rozmowę.
R.G:Naprawdę staram się znaleźć temat, który byłby dla pana interesujący.
Pan przyjechał dzisiaj z Warszawy?
R.G:Tak.
O której?
R.G:O piątej.
No, to ma pan wywiad. Przepraszam, chociaż nie wiem, za co. Ale przepraszam. Proszę to zrzucić na karb mojej starości.


Menu dla kobiety
Tekst: Katarzyna Miller
Kolejny zaskakujący artykuł. Do tej pory się zastanawiam, czy to jest możliwe żeby tuż po porodzie od położnej dostać bukiet kwiatów, posiłek z karty dań…  

„Trzymam w ręce ładny składany karton pd. „Room Service Meny”. W nim wyszczególnione: zakąski, desery, napoje, karta win z szampanami. Lunch menu, dinner menu, child’s menu, kosher menu. Wszystkie restauracje mają w menu podobny spis treści. Cóż w tym niezwykłego. Dostałam to menu od znajomej, która czas jakiś przebywała w Anglii. Była w ciąży, wyjątkowo trudnej. Znajoma więc musiała iść do szpitala. Leżała tam bardzo długo. Opieka była fantastyczna. I medyczna, i pielęgniarska. Ale było coś jeszcze. Każda matka po porodzie, gdy już trochę odpoczęła, dostawała niezwykle wykwintny obiad, a do tego szampana- wszystko, aby uznać jej dzielność i podkreślić uroczystość chwili. … „ten ekstra obiad to wyraz uznania i szacunku dla pani z naszej Strony.”.Żeby taki klimat mógł zaistnieć w szpitalach, musi najpierw zaistnieć w umysłach, w wyobraźni, w oczekiwaniach. Musi się pomieścić w Głowach. Mamy mieć przecież politykę prorodzinną. Ale, niestety, nie pro kobiecą, czemu same kobiety się na to godzą? Siła przyzwyczajenia, no to zacznijmy się odzwyczajać."


Małpia złośliwość
Tekst: Tomasz Jastrun
Artykuł o nienawiści a także paranoi podejrzeń… i próbach wytłumaczenia ich źródła…

„ Jednak jeśliby poskrobać źródła nienawiści i zawiści mają ten sam fundament, to pierwotna konkurencja o byt, o przetrwanie. Sumienie, prawo, obyczaje, to one wiele z tego, co złowrogie, obudowują pozorami. A wystarczy nietypowa sytuacja, aby sfera ukryta się ujawniła. I to nie musi być wojna. Na współczesnych dzikich polach Internetu ludzie czasem zmieniają się w duchy bez płci, ciała i imienia. I bez moralności. Człowiekowi szkodzi kiedy jest zniewolony, ale tez jeśli ma za dużo wolności. Tabuny bezcielesnych stosunków naznaczają wirtualne przestrzenie. Jak tupnie się noga, uciekają. Najbardziej boja się światła, zawsze w mroku, by nikt nie odczytał ich imienia. (…) Im mocniej ktoś żyje, im więcej mu towarzyszy pozorów powodzenia, tym więcej wrogów. Toksyczny nieudacznik cierpi, jak komuś coś się udaje. Z natury nie jestem podejrzliwy. A tu klika osób skrzywdziłem podejrzeniem. Łatwo uruchamia się paranoja podejrzeń.”


Tutaj nikt nie zabrania płakać
Joanna Król
Marazm po stracie dziecka i siła w ‘grupie wsparcia dla rodziców w żałobie’. GWDRWŻ

„Matka i ojciec nigdy nie są gotowi na śmierć swojego dziecka.  I nie ma znaczenia, czy jest to wypadek, czy choroba trwająca kilka lat. Po jego odejściu rodzice żyją z otwarta raną, pozostawieni sami sobie, często bez żadnej pomocy i zrozumienia ze strony najbliższych, którzy nie potrafią rozmawiać o śmierci. W GWDRWŻ spotykają podobnych ludzi i uczą się żyć. Od nowa. Bo łatwiej przebrnąć przez ciężkie momenty przy wsparciu osób, które los doświadczył tak samo. (…)
Rodzice wspominają najcięższe chwile, gdy trzymając za rękę ich dziecko odchodziło- „ Nie raz budziła się w nocy i krzyczała: trzymajcie moją dusze”. Dla niektórych grupa wsparcia jest to jakiś kosmos, panuje wyobrażenie, że ludzie się spotykają i razem płaczą- przyznaje ksiądz. Ksiądz Paweł skończył poradnictwo psychologiczne i psychoonkologiczne, ale twierdzi, że w pracy z żałobą najważniejsze jest połączenie wiedzy i praktyki. Godziny rozmów w czasie których uczył się na własnych błędach, np. jakie pytanie zadać a jakiego nie. (…)
- często ten kto cierpi, woli wypłakać się komuś, niż robić to w samotności- tłumaczy. Więc musimy na to pozwolić, podać chusteczkę, zrobić herbatę. Nic więcej nie trzeba robić, wystarczy by.”

Kolejne kilka artykułów jest na temat zmian jakie nastąpiły w nas samych na przestrzeni ostatnich 55 lat- czasu istnienia gazety.

Jak się zmieniliśmy przez 55 lat?
tekst: Beata Pawłowicz
„ I to najważniejsza zmiana, jaka zaszła w naszym życiu- odeszliśmy od życia w obrębie wspólnot prywatnych, które zawiązywały się miedzy ludźmi w czasie PRL-u chociażby po to, żeby radzić sobie z trudami codzienności. Ktoś załatwił ser żółty, ktoś inny krzesła, a ktoś pracował w urzędzie. Ludzie tworzyli sieć dojść, która umożliwiała załatwienie różnych rzeczy, i tak następowało sprywatyzowanie tego wszystkiego. , co funkcjonowało w publicznym dostępie. Współcześnie takich sieci nie ma, bo nie są potrzebne, za to padamy ofiarą potwornego przyspieszenia tempa życia. Podstawowym zasobem, jaki uległ skróceniu jest czas. Na nic nie mamy czas, nawet na zakupy, mimo że wszystko jest i czasami nawet mamy pieniądze, a nie na budowanie więzi z najbliższymi. (…)
I tęsknimy za dawnymi czasami, kiedy ludzie się spotykali, rozmawiali…
Ale czy w ten sam sposób traktuje to najmłodsze pokolenie? Z badań wynika, że cieniąc przyjaźń, jednocześnie mają oni silne poczucie osobności, unikają związków rodzących zobowiązania. Więzi mają bowiem to do siebie, że nie tylko stanowią podłoże miłych pogaduszek, które dają poczucie zadomowienia, ale również rodzą zobowiązania. Jeśli ja się za bardzo zbliżę z kimś, to oznacza, że powinnam podtrzymywać te znajomość, I to zazwyczaj się załatwia poprzez „lajki” na Facebooku i wymianę krótkich informacji, co robię. Ale to najprostsza forma zobowiązań, choć też zabiera czas. Gorzej z zobowiązaniami, które się łączą ze stałym związkiem. Dlatego są odsuwane, ludzie starają się ich unikać."


MASZ JUŻ MODNĄ PASJĘ? Wojciech Eichelberger
Rozmawia: Beata Pawłowicz

„Zacznijmy od tego co dobrze robi pasji. A więc dobrze jej robi, gdy skromnie i dyskretnie służy swojemu entuzjaście (…) Afiszowanie się i rozgłos ja unicestwiają. Najwięcej mamy z niej radości, gdy sekretnie i bezinteresownie oddajemy się jej w pełni, nie szczędząc darów, ofiar ani pieniędzy. (…) Pasja jest działaniem samowzmacjaniącym się, wartością samą w sobie. W realizowaniu pasji droga jest celem. Pasja ma prawo być bezużyteczną i bezsensowną z punktu widzenia wszelkich praktycznych kryteriów. Użyteczność pasji może być co najwyżej przypadkowa. Dlatego pasja z założenia wprzęgnięta w budowanie naszej wartości w oczach innych traci wymiar samodoskonalenia, niezamierzonej pracy nad sobą- i przestaje być pasją… Ale rozumiem tez tych, którzy w nielubianej pracy nie osiągają sukcesów. (…) Jeśli kolejność jest taka: muszę sobie znaleźć pasję, żeby mieć o czym rozmawiać z szefem na lunchu- to nie dobrze. Kolejność powinna być odwrotna: najpierw wciąga nas fizyka kwantowa i teoria strun, a potem dopiero, gdy ktoś zapyta: „jaką masz pasję”, możemy go odpowiedzią zastrzelić. Pasjonaci mówią o swoich pasjach, bo je kochają, a nie po to, by zrobić wrażenie. Naśladownictwo i konformizm z reguły narażają nas na kłopoty i śmieszność. Ale może się tez zdarzyć, że poprzez naśladownictwo odkryjemy, coś co naprawdę zacznie pasjonować. (…)
Warto prawdziwej pasji pragnąć i szukać. Może się okazać naszym wybawieniem, najwłaściwszą z dróg i najlepszą przystanią"




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz